Książę wrócił na tron

Po kilku latach nieobecności księstwo odzyskało Henryka I Łebskiego

     ŁEBA Po kilku latach nieobecności powrócił Henryk I Łebski. Wraz z żoną brał udział w paradzie z okazji X-lecia powstania Księstwa Łebskiego oraz we wszystkich oficjalnych uroczystościach związanych z jubileuszem.

Henryk I Łebski twierdzi, że szukał swego następcy foto: Piotr Furtak

     W lipcu 1998 r., gdy w celach promocyjnych powstało Księstwo Łebskie, z wielką pompą zorganizowano wybory władcy. W wyborcze szranki stanęli Henryk Ruszewski i Stefan Cysdorf — dwaj miejscowi biznesmeni. Uprawnionych do głosowania było ok. trzech tysięcy łebian. Podczas kampanii łebianom obiecywano m.in. paliwo za złotówkę, wyborców częstowano przekąskami i napojami. Prawo do głosu mieli wszyscy mieszkańcy miasteczka, którzy ukończyli 7 lat. Głosami mieszkańców tytuł powierzono Henrykowi Ruszewskiemu. Po wyborze wręczono mu insygnia władzy i ubrano w purpurowy płaszcz. Nowy książę przyjął imię Henryka I Łebskiego. Podczas ślubowania obiecywał, że łebianom będzie żyło się dostatniej. Przez kilka pierwszych lat po wyborach pełnił on honory księcia. Był obecny podczas każdej książęcej parady. Później książę nie-oczekiwanie usunął się z życia publicznego. Pojawiły się głosy, że abdykował. Nigdy jednak oficjalnie nie ogłoszono takiej decyzji.

     — Sporo podróżowałem, na-wiązywałem kontakty i rozglądałem się za swoim następcą — tłumaczy swoją nieobecność Henryk I Łebski. — W naszym księstwie nie ma bowiem możliwości dziedziczenia tytułu. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika jednak, że nieobecność księcia była spowodowana nieporozumieniami w samym księstwie, choć oficjalnie na ten temat nikt nie chce się wypowiadać. Prawdopodobnie głównie ze względu na turystów

     6 – tyle razy parady książęce w Łebie odbywały się bez księcia.

     — żądnych księcia — udało się w końcu sprowadzić go ponownie na tron. Sam Henryk I Łebski zapowiada, że do podobnych sytuacji już więcej nie dojdzie. — Wróciłem, bo docierały do mnie głosy, że w księstwie może dojść do rebelii — mówi władca. — Trzeba było doprowadzić do unormowania sytuacji. Wprawdzie energia już nie taka, i zapału nieco mniej, ale dam radę. Nigdzie się już nie wybieram. Będę miał więcej czasu na sprawowanie władzy.

     Książę ma pełne poparcie księżnej. — Będę mu sekundo-wała we wszystkich poczynaniach związanych z pełnieniem przez niego tej zaszczytnej funkcji — zapewnia małżonka Henryka I Ruszewskiego. Z powrotu księcia niewątpliwie cieszą się turyści. Co by tu nie mówić, zawsze jest to dla nich nowa znajomość, którą można pochwalić się przed znajomymi. — Zrobiłam sobie zdjęcie z księciem — cieszy się Ola Mikołajczyk, jedna z uczestniczek parady. — Pokażę je koleżankom. Na pewno będą mi zazdrościły.

Dziennik Bałtycki 10 lipca 2008